sobota, 16 marca 2013

Złodzieje Czasu.


Telewizja pożera czas i kradnie umysły. Nie oglądam telewizji. Seriale, które oglądam w internecie, dają dokładnie ten sam efekt i to bez reklam!



Każdy ogląda jakiś serial. Najczęściej jakiś sitcom, ale wliczę tutaj też różne kreskówki, anime - ogólnie wszystkie wychodzące w regularnym odstępie czasu pożeracze tegoż. Postanowiłem opowiedzieć o kilku które oglądam/oglądałem.


Na początek coś bardzo świeżego, co ma dopiero dwa odcinki, ale ma w sobie jakąś magię, która przyciąga i nie chce puścić. Vikings opowiada historię Ragnara Lothbroka, który postanawia jako pierwszy pożeglować na zachód. Co wyróżnia Wikingów od reszty seriali na tej liście? Cóż... Zabrzmi to głupio, ale temu programowi się nie śpieszy. Ma czas na opowiedzenie legendy, akcję, troszkę humoru, budowę postaci. A dużo seriali się śpieszy.


Czyli ten sitcom, który ja wybrałem. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z nim, to pochłonąłem 3 sezony w pięć dni. Wracałem do domu, odpalałem i oglądałem do nocy. Czy dalej mnie bawi? Chwilami. Oglądam go chyba głównie z przywiązania do postaci. Mimo to polecam, zbliża się ku końcowi.


Serial, który jest w pewnym stopniu adaptacją wydawanych przez DC komiksów o Zielonej Strzale. Skończył się pierwszy sezon, a ja czekam na drugi z drgawkami. Świetnie opowiedziana historia, mnóstwo dynamizmu, akcji, dobre aktorstwo (chociaż większość postaci cierpi na syndrom 'co mam zrobić z rękami'). Jeśli w ten sposób DC zbiera bohaterów do Ligi Sprawiedliwych - szanuję.


W tej chwili chyba mój ulubiony serial ever (ale Wikingowie mają szansę stanąć do walki, jeśli utrzymają poziom).  Zakończony już niestety, ale powiem jedno - spędziłem z tymi postaciami cholernie dużo godzin, przywiązałem się do nich tak bardzo, że granie moimi emocjami było niezwykle proste pod koniec. Ostatnie odcinki to śmiech na przemian z płaczem. Must-watch.

Tyle. Mógłbym polecić pewnie jeszcze kilka programów, ale to są moje zdecydowanie ulubione. Zapraszam do podawania waszych ulubionych w komentarzach.. Widzieliście któryś z tych? 

5 komentarzy:

  1. Widziałem tylko "How i met", ale znudziłem się i przestałem oglądać. Pozostałe brzmią zachęcająco, ale na wszystkie czasu nie znajdę. Coś tam może sobie wybiorę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzyj sobie pierwszy odcinek każdego i zdecyduj, co podchodzi najbardziej :)

      Usuń
  2. Nie ma Hożych Doktorów! Słabo :(

    Widzę, że pierwszy serial zrobił na Tobie wrażenie,ale dziwię się, że po DWÓCH odcinkach uważasz, że może zagrozić temu najlepszemu. Widocznie musi być naprawdę magiczny. A co do najlepszego, to myślałem, że Jak poznałem... jest tym, który pokonuje wszystkie w Twoim rankingu, a tutaj się dowiaduję, że nieznany mi Merlin robi większą furorę. Jeżeli chodzi o Jak poznałem, to oglądam ten serial, bo jak już zacząłem, to i można skończyć. Niestety boję się, że cała seria zakończy się niegodnie takiego dzieła, bo Barney już nie śmieszy, rozterki Teda od dawna mnie denerwują, a reszta jest jakaś nijaka. I tutaj pojawia się atut Hożych, gdyż w tym serialu jest tylu bohaterów, że spokojnie wystarczyło na 8 sezonów. A i pomysłów było tyle, że ktoś wpadł na głupi pomysł kontynuacji serialu.

    Jeżeli chodzi o moje ulubione pozycje, to są wśród nich na pewno Hoży Doktorzy, Jak poznałem waszą matkę i Gra o tron. Ale seriale nie są za bardzo moimi przyjaciółmi, gdyż człowiek siada przed komputerem o 20 i gdy ledwo przeniesie się w świat bohaterów już jest 4 rano :)

    OdpowiedzUsuń
  3. How I meet your mother - zdecydowanie tak!
    Ostatnio prawdę mówiąc, oglądam tego niestety coraz mniej. Wiadomo, brak czasu.
    Reszta seriali jakie oglądam to jakieś babskie duperele, ewentualnie tasiemce, które choć robią się nudne, strasznie ciężko zażegnać. Ech. Przyzwyczajenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. W tv też seriali nie oglądam. Na komputerze - zdarza się, ale bardzo rzadko. Wolę jednak pełnometrażowe filmy.

    OdpowiedzUsuń