piątek, 21 grudnia 2012

"A gdyby jutra miało nie być..."


... Czyli o apokalipsie słów kilka. Dlaczego? Ano, dzisiaj dwudziesty pierwszy dzień grudnia, świat się oficjalnie skończył. Tylko, że, god damnit, ja ciągle tu jestem, za oknem nic się nie pali, a zombie nie chodzą po ulicy. Ktoś dał dupy.



Tylko kto? Wychodzi na to, że Majowie. Myślę, że następnym razem sugerujmy się kalendarzem Czerwców, wyjdziemy na tym lepiej, taniej (bo wydrukowali go na papierze z makulatury), a z tyłu będą nawet przepisy na jedzenie! Om nom nom...

Wracając może do tematu, bo jak zwykle popadłem w dygresję - dlaczego, po TYLU RAZACH, wciąż znajdują się ludzie, którzy na myśl o końcu świata nadal wpadają w panikę, robią zapasy, przygotowują broń? Ba, w Stanach Zjednoczonych Ameryki zamknięto bodajże 33 szkoły, a w Rosji otwarto schron!

Ale to prowadzi mnie refleksji. Zastanówmy się. Gdyby jutra miało nie być - co bym zrobił? Ta myśl siedziała mi w głowie cały dzień, a dalej nie mam odpowiedzi. Przeprosiłbym wszystkich, którym zrobiłem krzywdę, wyznałbym miłość jakiejś dziewczynie, czy może zwyczajnie siedziałbym przy kompie, słuchając muzyki ten ostatni raz?

Drugie pytanie. Czy chciałbym przeżyć ten koniec świata? Z jednej strony tak, jasne, że bym chciał. Śmierć, mimo wszystko, jest niezbyt przyjemną perspektywą. Z drugiej - świat stałby się jeszcze bardziej wrogi, bliskich by nie było, a każdy napotkany człowiek byłby wrogiem. Samotność, osaczenie, brzydota postapokaliptycznej Ziemi.

Tak, wiem, że z tego wpisu nic nie wynika. Ale zwyczajnie są to dwie rzeczy, które okropnie chciałem z siebie wyrzucić, bo mnie dzisiaj męczyły, więc to zrobiłem. Mam nadzieję, że następnym razem puszczę recenzję.

A wy, co byście zrobili, gdyby jutro miał się skończyć świat? Piszcie w komentarzach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz